Nie bój się, będzie fajnie!

Dziś trochę o celach i ich następstwach.
Dlaczego ćwiczę na siłowni? Czym się tak emocjonuję? Do czego zmierzam?
To takie standardowe pytania, które zadają mi znajomi i ludzie z którymi rozmawiam na temat mojego hobby. Siłownia to hobby, zajęcia dodatkowe, inwestycja w zdrowie.
Ćwiczę, bo lubię. Ćwiczę, bo się wspaniale czuję. Ćwiczę, bo lepiej wyglądam. Ćwiczę, bo dzięki temu jestem zdrowsza. Dlaczego akurat siłownia?
Wszystkie aktywności prowadzą do zdrowia i formy. Oczywiście nadmiar prowadzi do kontuzji i problemów, ale to jak ze wszystkim. Co za dużo, to nie zdrowo.
Siłownia jest ogólnodostępna, całoroczna, a nawet całodobowa. Siłownia była dla mnie tylko okresem przygotowawczym do biegania. Kiedy przychodziła zimna jesień, nie miałam już przyjemności z biegania na powietrzu, chorowałam na gardło. Na siłowni biegałam na bieżni i wzmacniałam mięśnie potrzebne do biegania. Kiedy robiło się cieplej znowu więcej czasu spędzałam na powietrzu, ale z siłowni już nie rezygnowałam. Częste kontuzje kolana sprowadzały mnie znowu do siłowni.
Przełom nastąpił w czerwcu 2014 roku, kiedy to dopadła mnie zakrzepica żylna. Nie mogłam ani biegać, ani ćwiczyć jakiś czas. Kiedy dostałam pozwolenie na lekki wysiłek fizyczny, pobiegłam na siłownie ćwicząc górne partie ciała. Badania wyszły średnio, to też musiałam zadbać o dietę i zdrowie. Postanowiłam, że zbuduję smukłą, ale umięśnioną sylwetkę, Zaczęłam jeść zdecydowanie więcej mięsa i ryb. Posiłki stały się regularne i odżywcze. Przekonałam się do suplementów, dzięki czemu od lipca do listopada na wadze wzrosłam o 5kg, nie zmieniając przy tym rozmiaru ubrania. Z każdym dniem czułam się zdrowsza i silniejsza. Dotarło do mnie, jaka byłam słaba i niedożywiona.
Po nowym roku, zaczęłam przygotowywać się do Orlen Warsaw Marathon biegu na 10km. Waga chcąc nie chcąc spadała w dół, ale samopoczucie nadal było bardzo dobre.Po Orlenie kontuzja kolana znowu się odnowiła i wróciłam do treningów siłowych. Wróciłam i tak zostało...
Kto nie ćwiczy na siłowni, ten nie zrozumie jak bardzo cieszy bardziej widoczny mięsień na barku czy brzuchu. Dla jednych to fanaberia, dla mnie świadomość i znajomość już swojego ciała. Nie chcę być zawodniczką fitness. Podziwiam formę Dziewczyn, zdaję sobie sprawę ile w to wkładają pracy, ale też wiem ile traci się przy tym zdrowia. Ta konkurencja nie jest dla Wszystkich. Trzeba być w pełni zdrowym i zmotywowanym, żeby coś osiągnąć. Ja nie czuję tego. Lubię oglądać fotki Dziewczyn, ale sama takiej sylwetki mieć nie chcę. Do czego więc dążę?
Przede wszystkim do zdrowia. Wiem, co znaczy kiedy go brakuje. Zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Zaraz za zdrowiem jest samopoczucie. Za sprawą endorfin czuję się po treningu genialnie.  Zmęczenie? Chwilowe fizyczne. Uzupełniam paliwo i energia rozpiera!
A co do wyglądu, to zależy mi na kobiecej, smukłej i umięśnionej sylwetce. Nie chcę być chuda! Chcę być zdrowo wyglądająca. Chcę mieć smukłe uda i wystające, okrągłe pośladki oraz płaski, kobieco wyrzeźbiony brzuch. Taki zarys sylwetki już mam, owszem. Jestem z zadowolona z obecnej sylwetki i formy, jednak każdego dnia pracuję nad lepszą wersją siebie. To co zostało wypracowane, nie jest dane na wieki. Jeśli tylko na chwilę odpuszczę, mnóstwo mojej długoterminowej pracy pójdzie na marne. Nie chcę tego, dlatego mobilizuję się do dalszej pracy nad sobą. I to nie jest popadanie w jakieś uzależnienie. Obecnie mogę skupiać się już na detalach. Tu ma urosnąć, tam ma się zmniejszyć. Modeluję swoje ciało tak, jak sama chcę żeby wyglądało. To praca, ale też świetna zabawa. Dużo satysfakcji i dobrego samopoczucia ;)
Zachęcam i Ciebie do rozpoczęcia swojej przygody z aktywnością fizyczną. Nieważne czy to będzie siłownia, bieganie, pływanie, zumba, czy jeszcze coś innego. Zakochaj się w samopoczuciu po treningowym. Szanuj swoje zdrowie i zrób coś dobrego dla niego. Zadbaj o siebie dla siebie i innych. Z naszego zdrowia korzystają również najbliżsi, pamiętajmy o tym.
Każdy z nas kiedyś zaczynał :) Nie bój się, będzie fajnie:)



31.12.2015


Share:

1 komentarze