Otyłość, to takie normalne?

To będzie dość emocjonalny, subiektywny artykuł. Może wywoła jakąś burzę, ale chcę o tym napisać.

Dlaczego społeczeństwo, świat tak tyje? Dlaczego nie szanujemy swojego zdrowia i ciała? Wspominałam o tym już na facebooku. Taka sytuacja...
Leżę sobie na leżaku przy basenie. Rozglądam się dookoła i patrzę... zastanawiam się i znowu patrzę...
Co jest do cholery? Dlaczego tak wiele osób dookoła mnie jest grubych? Nie ruszają się z leżaków, piją piwo i jedzą lody i tak na zmianę. Uwierzcie mi, że zachowywali się jak zaprogramowane roboty! Żeby było jasne! Ja nie mam na myśli jakiś oponek, wałeczków. Mam na myśli otyłość! Tak książkową! Ludzie grubi, którzy nie potrafią poprawić leżaka nie schodząc z niego! Ludzie, którzy doprowadzili się do takiego stanu sami! Nie boję się tego powiedzieć! To nie byli ludzie chorzy. Ich styl życia zdradzał wszystko. Piwo, lody i leżak. I tak cały czas. Możecie sobie wyobrazić jakie zainteresowanie wzbudzałam, kiedy przy basenie skromnie próbowałam się poruszać. Kilka ćwiczeń na brzuch i nogi. Myśleli sobie o mnie: Wariatka! Pewnie ma anoreksje! nie pije piwa, zjadła jednego loda i jeszcze ćwiczy! 
Tym czasem kiedy ja ruszałam się, bo ciężko było mi tak leżeć bezczynnie, kiedy to eksponowałam ciało na słońcu, co robiły otyłe kobiety?
No właśnie. I to mnie umocniło w przekonaniu, że one wcale nie chcą tak wyglądać. Wstydzą się swojej otyłości i wagi. Te Kobiety zakładały na siebie pareo, sukienki, bluzki. Okrywały brzuchy i biodra. Wstydziły się swojego ciała. Ewidentnie źle się czuły w swojej skórze. 
Dlaczego ludzie doprowadzają się do takiej sytuacji? Dlaczego niszczą swoje zdrowie i swoją głowę? Ludzie! Nie mówimy o 5kg więcej, które przez zimę uzbieracie. Mówię tutaj o długoletniej pracy! O 15,20,30 kilogramach nadwagi. 
Co się robi, kiedy ulubione jeansy robią się ciasne i nie możemy się dopiąć? Co Wy z tym robicie?
Ja w takiej sytuacji ograniczałam słodkie, jadłam trochę mniej i zaczynałam choć na chwilę regularnie ćwiczyć. A co robi masa ludzi? Kupuje większy rozmiar jeansów! I kolejny, kolejny, aż z 38 rozmiaru robi się 44. A wtedy pada magiczne pytanie... Jak do tego doszło? Jak do tego doprowadziłam? Kiedy to urosło?
Ludzie! Samo się nic nie robi!!! Na wszystko musimy zapracować! 
Kolejny raz powtórzę... nie piszę o chorych na cukrzycę, biorących sterydy, etc. To jest inny problem. Cały czas piszę tylko o tych, którzy roztyli się na własne życzenie.
Moja kolejna myśl na ten temat...
Skoro już się doprowadziłaś/ eś do takiego stanu, to masz 2 wyjścia:
1. Udasz, że dobrze Ci z tym. Fajnie jest jeść śmieci, mieć zadyszkę po 1 piętrze na schodach, nie móc sobie kupić do ubrania tego, co Ci się podoba i ogólnie otyłość jest super!
2. Popatrzysz w lustro, popłaczesz się i przyznasz sam przed sobą, że nie chcesz już tak wyglądać i się tak czuć. Staniesz do walki o zdrowie i lepszą wersję siebie.
Oba wyjścia są mimo wszystko trudne. Trudno jest niszczyć swoje zdrowie, pogrążać się w sobie, udawać, ale jeszcze trudniej jest stanąć do walki i każdego dnia konsekwentnie dążyć do swojego celu.
Wiedz, że wybierając wyjście nr 1 przegrywasz swoje życie. W takim sensie, że niszczysz swoje zdrowie, nie możesz się z tym czuć dobrze. Otyłość ogranicza Cie w życiu, w społeczeństwie. Tracisz wiele z życia. Wiele nie omija, bo fizycznie nie jesteś w stanie wszystkiego zrobić. 
Wybierając wyjście nr 2 wygrywasz wiele! Nowe ciało to najmniej co wygrywasz! Wygrywasz wojnę! Twój charakter tocząc bitwę z lenistwem, zmęczeniem, nie chceniem, robi się coraz twardszy i nie do ruszenia w życiu! Stajesz się silnym człowiekiem, bo wiele przeżyłeś. Patrząc na Twoje doświadczenia, możesz być z siebie szczerze dumny. Dumni są z Ciebie Twoi bliscy. Nigdy nie wiesz dla kogo staniesz się inspiracją i autorytetem, dlatego zawsze warto nie odpuszczać i być wytrwałym.
Nie napisałam tych słów, żeby kogoś zranić. Nie mam w sobie za grosz złośliwości. Przeciwnie... wkurzam się, że na własne życzenie ludzie stają się nieszczęśliwi! Że robią sobie to wszystko! Że sami sobie tworzą życie, którego nie chcą! 
Pamiętaj! To jest Twoje życie i Twoja bajka! I nikt nie ma prawa, mówić Ci, jak masz ją przeżyć. Pisz swój scenariusz! Kochaj siebie i szanuj swoje zdrowie, ciało i umysł!

Pozdrawiam Cię!
Życzę Tobie dużo wytrwałości, siły i motywacji do działania!
Kinga



Share:

10 komentarze

  1. świetny wpis! super podejście do tematu

    OdpowiedzUsuń
  2. nie ma co sie uzalac nad soba tylko brac sie do roboty a im szybciej tym lepiej... dla zdrowia oczywiscie bo piekna sylwetka to efekt uboczny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chociaż sylwetka się nie podoba to jednak wygodny fotel przed tv i wygodne życie wygrywa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :(
      najtrudniej zacząć... jak ze wszystkim. A gdyby tak dać sobie szansę? spróbować? postarać się? znalezc swoją aktywność i cieszyć się nia? ;)

      Usuń
  4. Bardzo mnie to denerwuje, a jeszcze zasłanianie się wymyślonymi chorobami jest straszne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co zrobić... miejmy nadzieję, że z czasem będzie się to zmieniać.

      Usuń
  5. To jest prawda. Kiedyś myślałam o tym w sposób, jak ci ludzie: "że się nie da, że za trudno", a lody, ciasteczka, drożdżówki smakowały i to bardzo.... Ale odkąd, jakieś półtorej roku temu, podjęłam w głowie decyzję o zmianach i zrzuciłam pierwsze kilogramy (teraz już ponad 17 <3. ) moje myślenie całkowicie się zmieniło. Skoro ja dałam radę wprowadzić zmiany, to dlaczego ktoś by nie mógł.?
    Ale to jest tak samo jak z paleniem- przecież palacz wie, że to mu szkodzi, że jest nieatrakcyjny teraz (smród, wygląd, nałóg) i będzie miał problemy w przyszłości, ale nie rzuci... Osoby otyłe, prowadzące taki, a nie inny styl życia okresowo orientują się, co robią, ale nic nie zmieniają....
    Ja jestem mega zadowolona z decyzji, którą podjęłam, czuję się lepiej, wyglądam lepiej, prowadzę bloga i motywuję innych.! Serdecznie zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie słyszeć takie historie <3 Więcej takich, więcej!!! Podziwiam i trzymam kciuki!!! Pozdrawiamy :*

      Usuń